Transmisja na żywo

Ogłoszenia

III Niedziela Wielkanocna jest przeżywana jako Niedziela Biblijna, która rozpoczyna Tydzień Biblijny (14-20 kwietnia br.). W tym roku jest on obchodzony pod hasłem: „Powołani do Wspólnoty – Komunii z Bogiem i bliźnimi w Kościele”.
 
czytaj więcej »

Slideshow

aktualizowano: 2022-02-05 17:06 Odsłon: 529

Dziękuję Bogu za możliwość tworzenia

Ryszard Makowski: "Nie uważam siebie za wybitnego twórcę, ale staram się korzystać z tego, co potrafię. Jestem wdzięczny Bogu z daną mi możliwość tworzenia. To jest dobry pomysł na całe życie"

Dziękuję Bogu za możliwość tworzenia

/Adam Szewczyk/

O swojej twórczości opowiada Ryszard Makowski, współtwórca Kabaretu OT.TO, autor i wykonawca piosenek satyrycznych, patriotycznych, a także lirycznych. Wydał wiele płyt, m.in. „Pęc ze śmiechu” (2009), „Na ochotnika do psychiatryka” (2012), czy „Marsz, marsz Niepodległa” (2020). Pod koniec ubiegłego roku miała miejsce premiera nowego krążka artysty pt. „Nie stawiam na lepsze jutro”, na którym znalazły się nowe aranżacje utworów prezentowanych przez autora w programie telewizyjnym „Cafe Piosenka”. Ryszard Makowski wciąż pisze felietony – niegdyś w „Uważam Rze”, dziś dla tygodnika „Sieci”. Pogoda ducha artysty połączona z talentem scenicznym sprawia, że jego występy wprawiają publiczność w dobry humor, a także stwarzają okazję do głębszych refleksji.

Adam Szewczyk: Od schyłku lat 80. obecny jest Pan na scenie. Kabaret i muzyka to pierwsze skojarzenia związane z Pana osobą. Czy w okresie przemian ustrojowych w Polsce trudno było o pracę dla chemika?

Ryszard Makowski: Podczas studiów na Wydziale Chemii Politechniki Warszawskiej, zawsze po odbytych praktykach w dużych zakładach chemicznych, mówiłem sobie: „Lepiej tam nie trafić na stałe”. Przeciętny obywatel nawet nie ma pojęcia jak szkodliwa jest praca w przemyśle chemicznym, a ja jako astmatyk wiedziałem, że to nie dla mnie. Po studiach pracowałem krótko w Instytucie Chemii Organicznej PAN. Potem prowadziłem warsztat rzemieślniczy, występując jednocześnie w klubach studenckich. Na początku lat 90. zdecydowałem się dojść na stałe do Kabaretu OT.TO i to była dobra decyzja.

Satyryk to człowiek bardzo wrażliwy. Mierzy się z absurdami życia wykorzystując do ich demaskowania swe artystyczne talenty. Tych Panu nie brakuje – proszę powiedzieć skąd w Panu tyle ochoty i cierpliwości do uwrażliwiania innych swoją twórczością?

Czy satyryk to człowiek wrażliwy? Chyba zależy to od egzemplarza satyryka. Zawsze powtarzam, że artysta musi być z jednej strony wrażliwy, żeby móc tworzyć, a z drugiej strony musi mieć twardą skórę, by być odpornym na przeważnie nieuniknioną krytykę. Czy ja kogokolwiek uwrażliwiam? Raczej ostatnio z powodu rozdźwięków politycznych bardziej niektórych irytuję niż uwrażliwiam. Doszliśmy do takiego nieciekawego momentu, że nie patrzy się czy żart jest dobry czy nie, tylko z jakich „pozycji jest wypowiedziany”.

Do kabaretowego kanonu trafiły liczne skecze i piosenki kabaretu OT.TO z Pana udziałem: Lambaluna, Zasmażka, Dieta… W podjętej w 2001 r. solowej drodze artystycznej nadal towarzyszy Panu muzyka. Piosenka to Pana ulubiona forma artystyczna?

Zaczynałem od pisanie piosenek. Jeszcze w szkole podstawowej czyniłem pierwsze próby i traktuję siebie przede wszystkim jako autora piosenek. Prowadzę taki program w TVP „Cafe Piosenka”, który rozpoczynam wykonaniem autorskiej piosenki. Od marca 2019 roku powstało 150 odcinków i do co najmniej połowy napisałem premierowe utwory. Piątego listopada ukaże się moja nowa płyta „Nie stawiam na lepsze jutro”. To album z nowymi aranżacjami utworów, które były prezentowane w „Cafe Piosenka”.

Co spowodowało, że zajął się Pan dziennikarstwem?

Dziennikarzem z krwi i kości nie jestem. Bardziej felietonistą. Choć przeprowadzałem wywiady, pisałem recenzje czy artykuły „na temat”. Zawsze chciałem pisać felietony i gdy powstawało „Uważam Rze” zwróciłem się do Rafała Ziemkiewicza, czy nie poleciłby mnie w redakcji. To co pisałem na tyle się spodobało, że po zniszczeniu przez rząd Donalda Tuska tygodnika „Uważam Rze”, otrzymałem propozycję, by pisać do tygodnika „wSieci” (obecnie „Sieci”) i tak pisuję do dziś.

Łatwiej przychodzi pisanie piosenek, skeczy czy felietonów? A może jedno wynika z drugiego, a drugie z trzeciego…?

Zawsze jak coś piszę, to staram się to zrobić jak najlepiej, choć nie uważam siebie za wybitnego twórcę. Mam trochę predyspozycji, trochę warsztatu i staram się z tego korzystać. Aby być kimś naprawdę wybitnym, trzeba mieć „misję od Boga”, jaką mieli choćby Blues Brothers. Natomiast ja jestem wdzięczny Bogu za daną mi możliwość tworzenia. To jest dobry pomysł na całe życie. 

Układa Pan lekkie piosenki o często patetycznych tytułach (np. z płyty „Marsz, marsz Niepodległa”). Niełatwo odnieść się merytorycznie do tematu tak, by utwór nie był pompatyczny, a z drugiej strony nie trywializował zagadnienia…

Akurat płyta „Marsz, marsz Niepodległa” ma trochę groźny tytuł przez piosenkę tytułową. Napisałem o 11 listopada, bo czułem taką potrzebę. Jest to nasze najważniejsze święto narodowe, zakazane w PRL-u , a także wzbudzające kontrowersje w III RP. Starałem się, żeby piosenka coś wyrażała, ale nie ociekała nadmiernym patosem. Pozostałe piosenki na tej płycie są typowo rozrywkowe. To jest takie moje spojrzenie na stulecie od 1918 roku.

Wiem, że kabaret to dla Pana mniej estrady, więcej klubowego klimatu i piosenki literackiej. Czy planuje Pan występy w którymś z klubów szczecińskich?

Kabaretem teraz w zasadzie się nie zajmuję. Bardziej piosenkami, choć jak już wyjdę na scenę staram się, żeby nie wypadło to za bardzo ponuro. Przymierzam się do estradowej wersji „Cafe Piosenka”, gdzie będą prezentowane piosenki z płyty „Nie stawiam na lepsze jutro”, jak i z nagrywanej obecnie „Dziecko rock’n’rolla”. Jeśli będę miał zaproszenie do Szczecina, to bardzo chętnie skorzystam.

Fot. archiwum prywatne 

aktualizowano: 2022-02-05 17:06
Wszystkich rekordów:
Parafia Rzymskokatolicka pw. św. Stanisława BM w Szczecinie
ul. Kolorowych Domów 2, 70-781 Szczecin, tel. , fax.
2013 © Wszelkie prawa zastrzeżone