aktualizowano: 2023-07-08 12:37 Odsłon: 521

Ewangeliczny radykalizm

„Kto nie bierze krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien” (Mt 10,38)

XIII Niedziela zwykła (Mt 10, 37-42)

W centrum dzisiejszej perykopy ewangelicznej stoi krzyż - drzewo życia. Od jego przyjęcia zależy jakie będzie moje życie doczesne, a od tego życia zależy moja wieczność. Ten krzyż, który Jezus stawia przed nami, jest znakiem rozpoznawczym ucznia Pańskiego. Każdy kto go przyjmuje idąc za Panem, wyznaje swoją miłość do Niego oraz braci i zaświadcza, że jest gotowy poświęcić swoje życie dla zbawienia innych, tak jak uczynił to nasz Pan, Jezus Chrystus i zastępy świętych, dla których krzyż stał się największą wartością.

W obliczu owych sformułowań Jezusa trudno nie myśleć o tym, jak wzniosłe i trudne jest chrześcijańskie powołanie. Niewątpliwie Chrystus wprowadza pewną gradację konkretnych form odpowiedzi na swoje wezwanie, w zależności od właściwych poszczególnym ludziom i grupom sytuacji, możliwości, misji i charyzmatów. Niemniej głoszone przez Ewangelię wymaganie heroicznych wyrzeczeń – mowa tu na przykład o przylgnięciu do ewangelicznych rad ubóstwa i czystości oraz wyrzeczenia się samego siebie, by pójść za Chrystusem, albo o ofierze męczeństwa składanej na wzór Chrystusa, by nie zdradzić wiary – dotyczy wszystkich, zależnie od tego, na ile dusza gotowa jest spełnić wszystko, co pociąga za sobą Chrystusowe wezwanie. Do wszystkich więc jest skierowane wymaganie oderwania, ofiary, oddania się Chrystusowi, bez tego bowiem nie może być mowy o prawdziwym duchu ewangelicznym (św. Jan Paweł II, Katecheza 28.10.1987 r.).

Mocne słowa świętego Papieża, który umiłował Chrystusowy krzyż ponad wszystko, nie powinny napawać nas lękiem czy zwątpieniem. Najpierw trzeba przyjąć prawdę, że każdy ma „swój” krzyż sporządzony na swoją miarę. Ten krzyż to gotowość do ofiary i determinacja w walce z grzechem. Trzeba też uwierzyć, że na tej „krzyżowej” drodze nikt nie jest sam. Zawsze towarzyszy nam Jezus, który idzie pierwszy i dźwiga nasz krzyż, my tylko Mu pomagamy. Ta nasza zdolność do „pomagania” Chrystusowi zależy od naszej osobistej relacji z Nim, którą budujemy przez życie w stanie łaski uświęcającej, przez modlitwę i życie sakramentalne, a zwłaszcza przez częstą (codzienną) Eucharystię. To są warunki konieczne do tego, aby moje życie chrześcijańskie było rzeczywiście życiem w duchu ewangelicznym. Każdemu, kto żyje w pełni Chrystusem, nie straszny jest radykalizm Ewangelii, o którym mówi dziś do nas Jezus.

Marek Stankiewicz

 

aktualizowano: 2023-07-08 12:37
cofnij drukuj do góry
Wszystkich rekordów: