aktualizowano: 2021-03-06 11:30 Odsłon: 585

Gotowi i bliscy

14 ZBOT - Terytorialsi z Podjuch

„Terytorialsi” ze Szczecina – gotowi i bliscy

/Adam Szewczyk/

14 Zachodniopomorska Brygada Obrony Terytorialnej powstała w czwartym, ostatnim etapie tworzenia struktur Wojsk Obrony Terytorialnej. Funkcjonuje od września 2019 r., a pierwsi ochotnicy do służby pojawili się już w lutym 2020 r. Ponad setka pierwszych zakwalifikowanych kandydatów odbyła odpowiednie przeszkolenie poligonowe, zwieńczone złożeniem przysięgi wojskowej w koszarach w Szczecinie-Podjuchach. Pierwszym dowódcą 14 ZBOT został płk Grzegorz Kaliciak, obecnie dowodzi nią płk Tomasz Borowczyk. „Terytorialsi” ze Szczecina do boju weszli praktycznie z marszu. O tym z czym przyszło im się zmierzyć u progu swej operacyjnej działalności, jakie były pierwsze zadania i trudności do pokonania oraz nabytych doświadczeniach, opowiada Marcin Górka, rzecznik prasowy 14 ZBOT.

Adam Szewczyk: Wiosną 2020 r. przyszło wam po prostu z marszu wejść do działania. W obliczu pandemii koronawirusa motto tego nowego rodzaju sił zbrojnych „zawsze gotowi, zawsze blisko”, stało się nad wyraz wymowne. Na czym polegały pierwsze zadania powierzone żołnierzom 14 ZBOT?

Marcin Górka: Pierwsi żołnierze, którzy złożyli przysięgę wojskową w 14 ZBOT, zostali wysłani do walki z pandemią raptem trzy tygodnie później! Oni, my wszyscy, byliśmy zaskoczeni rozwojem sytuacji. Brygada jeszcze „raczkowała”. Pierwsza przysięga, plany kolejnych szkoleń i naborów - o tym myślał dowódca i jego sztab, a nowi żołnierze o przygodzie z wojskiem, zajęciach na strzelnicy, weekendowych szkoleniach z taktyki wojskowej. Tymczasem zamiast tego zostali wysłani do zamykania granic, na patrole z policjantami, czy do szpitali. To były te pierwsze zadania. Żołnierze zostali zmobilizowani praktycznie w nocy i w ciągu kilku godzin wybudowali przeszkody na przejściach granicznych zamykając je. Potem, wraz z funkcjonariuszami Straży Granicznej i Policji, wystawiali posterunki w tych miejscach. Często musieli tłumaczyć zaskoczonym mieszkańcom przygranicznych miejscowości, co mają robić dalej, bo wielu z nich pracowało albo mieszkało po drugiej stronie granicy. Później nasi żołnierze zostali w tych zadaniach zmienieni przez żołnierzy wojsk operacyjnych, a my przeszliśmy do bezpośredniego wsparcia lokalnej społeczności Pomorza Zachodniego. Codziennie realizowaliśmy transporty na rzecz gmin czy organizacji pozarządowych, m.in. Caritas Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej. Sytuacja była taka, że z powodu lockdownu nie działały firmy transportowe, więc dostarczenie środków ochrony, choćby płynów dezynfekcyjnych czy maseczek np. do domów pomocy społecznej nie było proste. Dlatego służyliśmy pomocą i nasze ciężarówki z żołnierzami kursowały bez przerwy po terenie województwa. Żołnierze zostali wysłani do przychodni i szpitali, gdzie przy wejściach mierzyli wchodzącym temperaturę. Utworzyliśmy mobilne punkty poboru wymazów wspierając służbę zdrowia. Pomagaliśmy także zwierzętom, organizując żywność dla schronisk.

Jednym z głównych zadań stojących przed wojskami OT jest ochrona ludności przed skutkami klęsk żywiołowych, w tym udział w realizacji zadań z zakresu zarządzania kryzysowego. Konieczność podjęcia walki z niewidzialnym przeciwnikiem, jakim okazał się śmiercionośny wirus COVID19, postawiła przed dowództwem i żołnierzami OT szereg nietypowych wyzwań. Jakie przeszkody napotykano wówczas w trakcie realizacji pojawiających się zadań?

Największą trudnością w realizacji stawianych nam, żołnierzom 14 ZBOT zadań było to, że… było nas tak niewielu. Przysięgę wojskową złożyło około stu żołnierzy. To za mało, aby odpowiadać na potrzeby, które płynęły z różnych ośrodków i instytucji. Tymczasem nowych nie przyjmowaliśmy, bo cały system szkolenia w wojsku został wstrzymany, a wszystkie siły zostały rzucone do walki z pandemią. Wsparli nas więc studenci uczelni wojskowych: podchorążowie - najpierw z Akademii Wojsk Lądowych, a potem Wojskowej Akademii Technicznej. Wspierali nas także żołnierze z innych, już „okrzepłych” brygad OT, które powstały dużo wcześniej. Dzięki temu mogliśmy robić to, co robiliśmy. Być tam, gdzie nasza pomoc była potrzebna.

Jakim potencjałem osobowym i technicznym dysponuje dziś 14 ZBOT i czy osiągnęła już stan przewidziany etatem?

Dziś nasza brygada jest już wielokrotnie liczniejsza niż w czasie, o którym przed chwilą rozmawialiśmy. Mamy prawie 500 żołnierzy - ochotników, którzy przybywali do 14 ZBOT w kolejnych, realizowanych po wiosennej przerwie naborach. Ta przerwa właśnie spowodowała, że nie osiągnęliśmy na koniec minionego roku planowanego stanu osobowego, do którego zabrakło nam kilkudziesięciu kolejnych żołnierzy. Nie tylko my. Całe Wojska Obrony Terytorialnej osiągnęły na koniec 2020 r. stan 27,5 tys. zamiast zakładanych 28 tys. żołnierzy. Te kilka miesięcy przerwy w naborze spowodowanej lockdownem, musiało odbić się na liczebności.

Zatem wciąż prowadzicie nabór kandydatów do służby…

Oczywiście, niemal miesiąc w miesiąc organizowane są szkolenia podstawowe dla chętnych do wstąpienia do naszej brygady. To tzw. „szesnastki”, czyli 16-dniowe szkolenia adresowane do tych, którzy nigdy mieli do czynienia z wojskiem oraz „ósemki” - szkolenia dla byłych żołnierzy czy np. studentów - absolwentów Legii Akademickiej. I na każde takie szkolenie zgłasza się po kilkudziesięciu nowych żołnierzy. Mówią, że przychodzą pociągnięci przykładem swoich starszych kolegów i koleżanek. Chcą sprawdzić się i pomagać społeczności Pomorza Zachodniego: swoim miastom i miasteczkom, sąsiadom. I to robią. A ich przykład pociąga kolejnych i w ten sposób mamy w naszych szeregach np. uczniów z jednej klasy, nauczycieli ze swoimi uczniami czy kolegów i koleżanki z pracy. Najprostszy sposób, aby do nas wstąpić, to skontaktowanie się z naszymi żołnierzami-rekruterami. Dzwoniąc na numer 722 386 548 zostaniemy skontaktowani z najbliższym rekruterem, który odpowie na pytania i pomoże przejść całą procedurę naboru do 14 ZBOT.

Czy dziś, podczas drugiej fali zachorowań na koronawirusa i tzw. przyzwyczajania się społeczeństwa do panującej sytuacji otrzymujecie mniej zadań i czy różnią się one od tych sprzed roku?

Jesienna fala pandemii zastała nas już doświadczonych w walce z koronawirusem. Bo nowi żołnierze korzystali z doświadczeń starszych i wiedzieli, jakie zadania mogą na nich czekać. Szkolimy też naszych żołnierzy pod kątem pomocy medycznej. Zadań nie jest mniej czy więcej, są one natomiast nieco inne. Bo np. nie ma potrzeby patrolowania granic. Skupiliśmy się za to na wsparciu służby zdrowia. Chodzi o to, by pielęgniarki czy ratownicy medyczni mogli robić to, co najważniejsze, czyli być przy łóżkach chorych. Nasi żołnierze odciążają zatem personel medyczny w szpitalach i przychodniach. Prowadzą tzw. triaż, czyli mierzą temperaturę wchodzącym do tych placówek. Pod nadzorem medyków pracują na oddziałach, także w szpitalach tzw. covidowych, wykonując przy chorych czynności pielęgnacyjne. Nasi wykwalifikowani ratownicy i pielęgniarki pobierają wymazy w mobilnych i stacjonarnych punktach, zlokalizowanych na terenie całego województwa zachodniopomorskiego. I tak jak wiosną, wspieramy kombatantów - żołnierzy Armii Krajowej poprzez stały kontakt, pomoc w załatwianiu spraw urzędowych czy zakupów. Ci starsi ludzie są szczególnie narażeni na ciężki przebieg choroby wywołanej koronawirusem, dlatego każdy z nich ma swojego żołnierza-opiekuna, by ograniczyć maksymalnie ryzyko zachorowania, a jednocześnie zapewnić stały kontakt.

Czego, prócz żołnierskiego szczęścia, można życzyć żołnierzom OT – formacji będącej realnie blisko ludzi?

Myślę, że tego, by nasi żołnierze nigdy nie stracili zapału do służby i pomocy innym, a tak nastawieni przychodzą do naszej jednostki. Jeśli tak będzie, to nie ma zadań, z którymi by sobie nie poradzili. Byśmy zawsze byli zdolni do niesienia pomocy i wsparcia tych, którzy tej pomocy potrzebują. To najważniejsze, po to jesteśmy i z tego czerpiemy siłę. 

 

Fot. archiwum 14ZBOT

aktualizowano: 2021-03-06 11:30
cofnij drukuj do góry
Wszystkich rekordów: