IV Niedziela Adwentu (Mt 1, 18-24)
Wkroczyliśmy już w okres bezpośredniego przygotowania serc na przyjście Jezusa, Syna Bożego, Pana i Zbawiciela, który był obiecany. W naszej adwentowej wędrówce dotarliśmy do Nazaretu. Ewangelista Mateusz ukazuje nam osobę Józefa zmagającego się z tajemnicą, która staje się dla niego brzemieniem gniotącym serce. Przeżywa burzę, toczy wewnętrzną walkę, aby niczego nie utracić ze swej sprawiedliwości, której źródłem jest sam Bóg. I choć jest pogrążony w ciemnościach wiary, kroczy wytrwale naprzód, posłuszny Temu, który go powołał na ojca swego Syna.
„Po zaślubinach Matki jego, Maryi z Józefem” (w. 18). Zaślubiny (qidduszin, dosłownie „poświęcenie”, „ofiarowanie”) były zobowiązaniem się do zawarcia zawiązku małżeńskiego, pociągającym skutki prawne i moralne prawdziwego małżeństwa (por. Pwt 20, 7). Cudzołóstwo zaślubionej miało być karane ukamienowaniem jej (por. Pwt 22, 23-24). Po upływie roku lub później celebrowano małżeństwo (nissuin) wraz z wprowadzeniem oblubienicy do domu oblubieńca. Tekst wraz ze wskazówkami z w. 19 pokazuje nam, do jakiego stopnia Józef był sprawiedliwy – sprawiedliwością przewyższającą literę przykazań (por. 5, 20). Jego postawa bowiem była równoznaczna ze zwolnieniem Maryi od zobowiązań osoby zaślubionej. Nie dziwi więc, że wielu autorów – Orygenes, św. Efrem, św. Bazyli, św. Hieronim, św. Tomasz z Akwinu i inni – interpretuje jego gest nie jako przejaw podejrzliwości, lecz jako znak przeczucia działania Bożego w Maryi. „Józef poczytując się za niegodnego i grzesznika, mówił w głębi duszy, że nie należy mu się szczęście korzystania nadal z poufałego współżycia z Tą, tak wielką, której dziwna, przewyższająca jego, godność przejmowała go obawą. Widział [Ją] i drżał przed Tą, która nosiła oznakę obecności Bożej; a ponieważ nie mógł przeniknąć w głąb tajemnicy, chciał Ja opuścić […] Zadrżał […] Józef na widok nowości tak wielkiego cudu i głębokości tajemnicy” (św. Bernard, Kazanie o Naj. Maryi Pannie2, 14).
„Józefie, synu Dawida…” (w. 20). Zgodnie z tradycją żydowską nadanie imienia dziecku oznaczało uznanie go za syna. Sam Bóg nakazuje Józefowi to uczynić, a Ewangelia w ten sposób opisuje jego powołanie. „Maryja jest pokorną służebnicą Pańską, przygotowaną od początku czasów do roli Matki Boga; Józef jest tym, którego Bóg wybrał, aby <<strzegł porządku przy narodzeniu się Pana
„A stało się to wszystko…” (w. 22). Przez przytoczenie spełniającej się przepowiedni Izajasza ewangelista na nowo potwierdza dziewictwo Maryi i bóstwo Jezusa. Najbardziej zadziwiający cud dokonał się dzięki posłusznej wierze dwojga wspaniałych stworzeń – Maryi i Józefa (BN, komentarz do 1, 18-25).
Sprawiedliwość w znaczeniu biblijnym oznacza pełnienie woli Bożej zawartej w Prawie Mojżesza. Sprawiedliwość Józefa, jak przekazuje komentarz do tekstu Ewangelii, była innej jakości, przewyższała tę wymaganą przez Prawo i spowodowała, że Józef zawierzył całkowicie woli Boga przyjmując brzemienną Małżonkę. Jezus mówi nam, że „jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszy, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (5, 20) i daje nam wzór w osobie świętego Józefa, swego ziemskiego ojca, abyśmy poszli drogą posłuszeństwa wiary, wsłuchując się w głos Ojca, który daje nam swego Syna, abyśmy dostąpili odpuszczenia grzechów i zbawienia.
Marek Stankiewicz