„Idź, sprzedaj wszystko co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie” (Mk 10, 21)
XXVIII Niedziela zwykła (Mk 10, 17-31)
W epoce Starego Testamentu bogactwo i dobrobyt były uważane za błogosławieństwo Boże. Człowiek zasobny we wszelkiego rodzaju dobra materialne były postrzegany jako ten, którego Bóg obdarza szczególną łaską i życzliwością. Dzisiejsza perykopa ewangeliczna ukazuje bogactwo w innej perspektywie. Jezus udzielając odpowiedzi bogatemu młodzieńcowi uczy nas właściwej hierarchii wartości, wskazując na życie wieczne jako najwyższe dobro, które człowiek otrzymuje od Boga w darze.
Fragment ten przedstawia trzy ściśle powiązane idee: nieudane powołanie młodzieńca (por. Mt 19, 22), który wolał bogactwa od naśladowania Chrystusa (w. 17-22); nauczanie Pana na temat bogactw i królestwa (w. 23-27); nagrodę obiecaną tym, którzy porzucą wszystko i pójdą za Jezusem (w. 28-31). Spotkanie młodzieńca z Jezusem jest podobne do powołania pierwszych uczniów (1, 16-20; 2, 14). Zaczyna się inaczej, od pytania młodego człowieka, ale później przebiega tak samo: Jezus spogląda i stanowczo nakazuje, by pójść za Nim (w. 21). Ewangelista podkreśla, że Jezus docenił młodzieńca za jego postępowanie (w. 20-21) oraz, że młodzieniec zasmucił się (w. 22), gdy nie odpowiedział wielkodusznie na to, o co prosił go Bóg. Ewangelia wskazuje w ten sposób, że trzeba odpowiedzieć na wezwanie Pana, aby Go dobrze poznać. Nie bez racji św. Teresa od Jezusa przywoływała tę scenę, żeby ukazać drogę zażyłości z Bogiem: „Jeśli my, jak młodzieniec w Ewangelii, odwracamy się do Niego plecami i odchodzimy smutni, gdy nam ukazuje drogę doskonałości, cóż chcecie, by Pan uczynił, kiedy nie może inaczej wymierzać swoich nagród, jeno wedle miary miłości naszej dla Niego? A miłość ta […] nie ma być czczym wytworem wyobraźni naszej, ale powinna się okazać w uczynkach. Nie sądźcie jednak, by te uczynki nasze były Bogu potrzebne – Bóg żąda tylko woli stanowczo Jemu oddanej” (Twierdza wewnętrzna 3, 1, 7).
Zachowanie bogatego młodzieńca jest dla Jezusa okazją do wyłożenia na nowo nauki o korzystaniu z dóbr materialnych (w. 23-27). Przywiązanie do nich może być prawdziwym bałwochwalstwem (Mt 6, 24; por. Kol 3, 5), które uniemożliwia dostęp do królestwa Bożego (Łk 6, 20. 24). Pan używa obrazu, być może przysłowia (w. 25), które bez wątpienia musiało wywołać uśmiech na twarzach Jego słuchaczy: mówi o wielbłądzie usiłującym przecisnąć się przez zbyt wąskie dla niego przejście. Ubóstwo chrześcijańskie jest tak wielkim dobrem, że św. Franciszek uważał je za „damę swego serca”: „Jest to cnota Boska, która pozwala duszy mieszkającej jeszcze na ziemi mówić z aniołami w niebie. Jest to cnota, która towarzyszyła na krzyż Chrystusowi, która z Chrystusem pogrzebana została, z Chrystusem zmartwychpowstała, z Chrystusem w niebo wstąpiła; która jeszcze w tym życiu użycza duszom w niej rozmiłowanym takiej lekkości, że wzlatują w niebo. Albowiem strzeże ona oręża prawdziwej pokory i miłości” (Kwiatki św. Franciszka z Asyżu XIII).
W odpowiedzi na pytanie Piotra Jezus przedstawia pozytywny aspekt oddania się Jemu i Ewangelii: oprócz życia wiecznego uczeń Chrystusa otrzymuje stokroć tyle, ile poświęcił, gdyż jest i czuje się synem Bożym oraz bratem Jego braci. W tej obietnicy Pan wspomina też prześladowania (w. 30), ale – jak tego doświadczyli Piotr i apostołowie (Dz 5, 40-41) – powodują one radość, kiedy są znoszone dla Chrystusa. Natomiast odrzucenie głosu Boga to skazanie się na smutek. „Pomyśl – ja czynię własny rachunek sumienia tak samo – czy swój wybór na rzecz Życia podtrzymujesz niezmiennie i stanowczo? Czy słysząc pełen miłości głos Boga, wzywający cię do świętości, idziesz za Nim? Spójrzmy na Jezusa przemawiającego do ludzi po wsiach i miastach Palestyny. Nie chce się narzucać. ‘’Jeśli chcesz być doskonały…’’ (Mt 19, 21) – powiada do bogatego młodzieńca. Ów młodzieniec nie przyjął zaproszenia i – jak opowiada Ewangelia – abiit tristis (Mt 19, 22), odszedł zasmucony. Dlatego kiedyś nazwałem go smutnym ptakiem: stracił radość, ponieważ odmówił oddania swojej wolności Bogu” (św. Josemaria Escriva, Przyjaciele Boga 24).
Życie wieczne , najwyższe dobro, to dar miłosiernego Ojca, który przynosi nam Chrystus. Jak ja przyjmuję ten dar? Czy moje „posiadłości” nie przysłaniają tego najważniejszego celu jakim jest wieczna komunia z Bogiem?
Marek Stankiewicz