aktualizowano: 2021-09-25 13:16 Odsłon: 775

Ostatni największy!

„Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich” (Mk 9, 35b)

XXV Niedziela Zwykła

Jezus wraz z uczniami zmierza do Jerozolimy. W drodze Pan po raz drugi mówi im o swojej męce, śmierci i zmartwychwstaniu. Wyjawia im na osobności cel swojej misji, oni jednak, podobnie jak za pierwszym razem, w dalszym ciągu nie rozumieją Jego słów (Mk 9, 30-32). Idą za Jezusem, ale nie są z Jezusem. Chrystus ukazuje im drogę do chwały, która wyraża się przez krzyż, oni natomiast, wciąż ślepi i głusi na Jego słowo, pozostają na poziomie swoich egoistycznych pragnień licząc na to, że u boku Mistrza będzie można osiągnąć coś więcej, stać się kimś wielkim, znaczącym, mającym władzę (Mk 9, 33-37). Jezus to dostrzega, wie bowiem Bóg, co jest w sercu człowieka i pyta ich: „O czym to rozprawialiście w drodze? Oni milczeli, ponieważ w drodze posprzeczali się o to, kto z nich jest największy. Tu jest problem: nie myślą po Bożemu, ale po ludzku.

Jezus pragnie zdemaskować demona głuchego i niemego, który zamyka uczniów na Słowo, zasiewając w ich sercu inne słowo. Gdy Słowo Jezusa jest miłością i pokorą, to słowo demona jest egoizmem i pychą. Kto szuka własnego ja, gubi siebie, innych i Boga. Kto chce być większym, dzieje się tak, bo uważa się za mało znaczącego i bez wartości. Nie czuje się kochany, a zatem nie może akceptować samego siebie, tym bardziej innych. Dlatego ustawicznie stara się, by być innym, nieco większym od siebie samego i od innych, aby wydawać się sobie i innym nienajgorszym. Po pierwszej zapowiedzi dotyczącej Syna Człowieczego Jezus zaprosił każdego swego ucznia do niesienia „własnego krzyża”. Krzyżem tym jest wyrzeczenie się swego fałszywego „ja” (Mk 8, 34), walka z głupotą i pychą, które prowadzą do samoafirmacji za cenę wszystkiego i wszystkich.

Jezus wie, że każdy pragnie i powinien zrealizować się. Gdyby z tego zrezygnował, popełniłby pomyłkę, bowiem człowiek jest tym, kim się staje. Dlatego podaje prawdziwe kryteria. Chęć zajmowania pierwszego miejsca, gdy chodzi o rzeczy materialne, władzę i poklask – złudna realizacja i realna iluzja wszystkiego – zastępuje pragnieniem służby i przyjęcia maluczkich – jest to wielkość samego Boga. Będąc miłością nie szuka samego siebie kosztem innych, ale bezinteresownie promuje drugiego człowieka. Nie posługuje się człowiekiem, nie obdziera go z tego co posiada, ale rezygnuje ze wszystkiego na jego korzyść, nawet z siebie samego, traktując człowieka jak samego siebie. Być ubogim, pokornym i małym, to charakterystyczna cecha Boga, który przyjąwszy naturę ludzką, stał się ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich (S. Fausti, „Rozważaj i głoś Ewangelię”).

Jak uczy Ewangelia nie wystarczy iść za Jezusem, ale trzeba jeszcze stawać się jak On. Na tyle bowiem uczeń jest wielki, na ile upodabnia się do Mistrza.

Marek Stankiewicz

aktualizowano: 2021-09-25 13:16
cofnij drukuj do góry
Wszystkich rekordów: