aktualizowano: 2022-10-28 16:59 Odsłon: 604

Pycha i pokora

„Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża będzie wywyższony” (Łk 18, 14b)

XXX Niedziela zwykła

Dzisiejsza perykopa ewangeliczna prezentuje opowieść Pana Jezus skierowaną do ludzi zadufanych w sobie, którzy na innych patrzyli „z góry” (Łk 18, 9-14). Było ich dwóch, faryzeusz i celnik, którzy modlili się w świątyni. Faryzeusz stanął przed Bogiem przyodziany w szatę pychy i kreślił obraz swojej „sprawiedliwości”, osądzając jednocześnie nędznego celnika. Dumny ze swej faryzejskiej tożsamości, nadęty jak balon, nie był w stanie dostrzec zagrożenia, jakie niesie ze sobą jego postawa w perspektywie zbawienia. A celnik? Stanął przed Bogiem w prawdzie, obnażył się duchowo, uznając swoją grzeszność i nędzę. Wiedział kim jest i w szczerości swego serca, przejęty żalem, błagał Boga o miłosierdzie i nie zawiódł się. Mówi Pan Jezus, że odszedł do domu usprawiedliwiony. On, celnik uznający swoją grzeszność, swoją pokorną postawą zwyciężył Boga, a wielkim przegranym okazał się ten, który był przekonany o swej sprawiedliwości, faryzeusz. Bo pycha, która zamieszkuje w sercu każdego człowieka, roztacza miraże, mami złudzeniami i prowadzi na fałszywą drogę, oddalając od Boga. Jest to wada człowieka, która staje się niemalże drugą jego naturą, a w życiu duchowym prowadzi na manowce i grozi utratą zbawienia, ponieważ ludzie pyszni nie znajdują uznania w oczach Boga. „Bóg rozprasza pyszniących się zamysłami serc swoich” (Łk 1, 51b). Człowiek pełen pychy, który staje przed Bogiem do modlitwy z sercem pełnym zatwardziałości i pogardy dla innych nie będzie wysłuchany. Bóg od takich się odwraca. Dopóki więc człowiek wierzący nie podejmie zdecydowanej walki z pychą w swoim sercu, dopóty nie zbliży się ani na krok do Boga! Trzeba koniecznie podjąć trud usuwania belki z własnego oka (zob. Łk 6, 41-42), żeby dostrzec prawdę o sobie i w takiej postawie stawać przed Bogiem do modlitwy.

Tą opowieścią wzywa nas  Pan Jezus do nawrócenia poprzez walkę ze swoimi wadami, a przede wszystkim z pychą, która jest nieodrodną siostrą każdego człowieka. Każdy z nas musi wyzbyć się pragnienia, by być jak Bóg, uznać swoją grzechową nędzę i błagać Boga bogatego w miłosierdzie o litość i zmiłowanie, o łaskę uzdrowienia serca, by było jak pokorne serce Jezusa. Celnik, który w oczach „świętego” faryzeusza był ostatnim śmieciem, okazał się wysłuchanym przez Boga i usprawiedliwionym, i błogosławionym, bo Bóg „wywyższa pokornych” (Łk 1, 52b). Im większe uniżenie grzesznika, tym większe miłosierdzie Boga. Taka jest prawda, którą jaśnieje dzisiejsza Ewangelia: pycha, którą ceni ten świat, nie znajduje uznania w oczach Boga, a pogardzana przez możnych tego świata pokora zwycięża Boga. Dlatego pokora stanowi właściwą drogę dla wszystkich, którzy chcą być przez Boga wywyższeni. Żeby być „wywyższonym” w niebie, trzeba  być „uniżonym” na ziemi.

Ewangelia jest jako zwierciadło, w którym człowiek rozważający słowo Boże widzi swoje prawdziwe duchowe oblicze. Rodzi się pytanie: Kiedy przychodzę do kościoła, aby się modlić, to kto przemawia z głębi mego serca do Boga, faryzeusz czy celnik? Bardzo ważne pytanie, bo od naszego kościoła murowanego ważniejszy jest ten Kościół duchowy, wznoszony z serc czystych i pokornych, w których Bóg ma upodobanie.

Marek Stankiewicz

aktualizowano: 2022-10-28 16:59
cofnij drukuj do góry
Wszystkich rekordów: