Rozmowa ze Zbigniewem Zielińskim, biskupem koadiutorem diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej
Biskup wybrzeża. Pasterz na każde okoliczności
/Adam Szewczyk/
W październiku zakończył się II Synod Diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej. Zaangażowanie w jego przebieg było ogromne. Podjęto szereg działań, by z rozmysłem i możliwie najgłębiej przeanalizować aspekty życia tego Kościoła lokalnego, zdiagnozować jego kondycję i wyciągnąć z tego wnioski. Między innymi o dynamice tego sześć lat trwającego studium, jego sukcesach ale i diagnostycznym niedosycie w niektórych obszarach badań, opowiada bp koadiutor diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej Zbigniew Zieliński.
Wraz z reporterem Niedzieli w spotkaniu uczestniczył ks. kan. Joachim Feński, obecnie rezydent w parafii św. Stanisława BM w Szczecinie, przyjaciel bp. Zielińskiego - obydwaj kapłani są silnie związani z regionem Wybrzeża Gdańskiego.
Adam Szewczyk: Zakończył się II Synod Diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej. Jak wyglądał jego przebieg?
Bp Zbigniew Zieliński: Przebieg synodu był niezwykle ciekawy i bogaty. Składał się z kilku etapów. Pierwszym był okres presynodalny, polegający na tym, iż rozpoczęcie synodu poprzedzono odpowiednim do niego przygotowaniem. Organizowano rekolekcje i dni skupienia, w których uczestniczyło ponad 6 tys. osób. Została wykonana ogromna praca formacyjna, dzięki czemu nie weszliśmy w ten synod z biegu, jeszcze bardziej odkryliśmy wszyscy czym on jest. Dzięki temu udało uniknąć się tego, co w niektórych wypadkach towarzyszyło synodowi o synodalności, nie tyle to, że trwał on krótko, tylko że został z nagła ogłoszony. Dzięki poprzedzającej synod formacji wzbudzona został głęboka refleksja na temat naszych zadań w Kościele, naszego w nim miejsca. W dużo mniejszym stopniu koncentrowało się to na wyrzucaniu innym, co z ich strony jest złe w Kościele. Tutaj była to autorefleksja skierowana głównie na to, co ja mogę wnieść do Kościoła, jak Kościół widzę i czym mogę się podzielić. To fenomenalne, jak ogromna praca została wykonana na etapie presynodalnym i z tego jesteśmy dumni. Potem, już w trakcie samego synodu, powołane zostały w parafiach zespoły synodalne. Była prośba, żeby nie były to tylko komisje specjalistyczne, ale by w prace te zaangażować też parafie. Otrzymywały one zadania, tematy, które stopniowo przez okres 6 lat poddawano analizie i w ten sposób spływały z parafii, jak i od różnych grup, głosy dotyczące poszczególnych kwestii życia Kościoła diecezjalnego...
Więcej niebawem w ogólnopolskim wydaniu tygodnika Niedziela
Fot. Adam Szewczyk