aktualizowano: 2022-10-22 15:50 Odsłon: 544

Wiara potrzebuje modlitwy

„A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie?” (Łk 18, 7)

 

XXIX Niedziela Zwykła

Dzisiejsza Ewangelia jest wezwaniem do wejścia na drogę wytrwałej i ufnej modlitwy (Łk 18, 1-8).

„Mała apokalipsa”, rozpoczynająca się po słowach Jezusa: „twoja wiara cię ocaliła” (Łk 17, 19), kończy się teraz jego pytaniem o wiarę (w. 8). Fragment ten odpowiada na pytanie Kościoła: „Dlaczego Pan jeszcze nie przychodzi?”. Wiara bowiem żyje pragnieniem spotkania Go i woła: „Marana tha, przyjdź Panie” (1 Kor 16, 22). Bez Niego uczeń jest podobny do wdowy pozbawionej męża. Pan jednak wydaje się nieczuły nawet na najbardziej natarczywe naleganie. Odnosi się wrażenie, że jest gotów ustąpić tylko dlatego, żeby Mu więcej nie przeszkadzano, jak niesprawiedliwy sędzia. W rzeczywistości Pan postępuje jak głuchy, dlatego że chce, abyśmy wołali do Niego. On pragnie słyszeć nasz głos: „daj mi usłyszeć swój głos! Bo słodki jest głos twój” (Pnp 2, 14).

Werset 1. Jest komentarzem Ewangelisty, że zawsze trzeba się modlić. Wersety 2-5 zawierają przypowieść o wysłuchanym naleganiu. W wersetach 6-8 Jezus wyjaśnia, że wysłuchanie jest pewne, trzeba jednak mieć wiarę. Skoro przyjście Jezusa jest pewne, to oczekując Go, trzeba „się Mu naprzykrzać”. Wiara polega właśnie na tym natarczywym proszeniu o Jego powrót. To dopominanie się stale podtrzymuje nasze pragnienie spotkania Go i chroni nas przed pokusą zaprzestania czekania na Niego. Zbawienie nie przychodzi, gdyż nie jest przyzywane. Zbawiciel spóźnia się, dlatego że się Go nie pragnie. Jest wobec nas cierpliwy i oddala swój powrót, ponieważ jesteśmy na Niego obojętni. Trzeba zatem modlić się nieustannie. Wezwanie: „Przyjdź królestwo Twoje (Łk 11, 2) jest sercem modlitwy, której nauczył nas Jezus. Człowiek nie może stworzyć królestwa Bożego. Jest ono bowiem Bożym darem! Można jedynie je przyjąć. A przyjmuje je tylko ten, kto go oczekuje. Oczekuje zaś ten kto pragnie. Prośba człowieka pozwala Bogu przyjść i być przyjętym. Ta Łukaszowa apokalipsa kończy się stwierdzeniem konieczności modlitwy, aby nie utracić wiary w powrót Jezusa. Modlitwa bowiem otwiera nam oczy na królestwo Boże, które już przyszło w ukryciu i w cierpieniu, ale dopiero na końcu objawi się w chwale. Tym niemniej jest już obecne między nami, tu i teraz, w walce o wierność Panu. Modlitwa nie musi być wysłuchana w konkretnej sprawie, o którą się prosi. Największym darem, jaki przez nią otrzymujemy, jest już sam fakt, że się modlimy, czyli że nawiązujemy komunię z Bogiem. Modlitwa zawsze przynosi ze sobą ten owoc przewyższający wszelkie nasze oczekiwanie (S. Fausti, „Wspólnota czyta Ewangelię według św. Łukasza”).

Ta perykopa ewangeliczna ukazuje bardzo wyraźnie związek między wiarą i modlitwą. Modlitwa chrześcijanina wyrasta z wiary i wiarą się karmi. Natomiast wiara potrzebuje modlitwy do ciągłego wzrastania, do rozwoju i wchodzenia w coraz głębszą komunię z Bogiem, do budowania zażyłej relacji z Nim. I rzeczywiście, fakt że uczeń modli się do Pana, jest niepojętym darem i łaską, a prośba o przyjście królestwa Bożego winna być prośbą najważniejszą spośród wszystkich, jakie do Niego zanosimy. Rozważając słowa Pana Jezusa, które dziś do nas kieruje, nie można pozostać obojętnym. Trzeba się głęboko zastanowić nad osobistym życiem modlitwy. Czy ja się w ogóle modlę? Czy jestem wierny codziennej modlitwie osobistej? Czy jestem wytrwały i natarczywy w modlitwie jak ta ewangeliczna wdowa? Konieczna jest refleksja i konkretna decyzja, aby odpowiedzieć na postawione przez Jezusa pytanie o modlitwę.

Marek Stankiewicz

 

aktualizowano: 2022-10-22 15:50
cofnij drukuj do góry
Wszystkich rekordów: