Hospicjum – szkoła miłości
/Adam Szewczyk/
Kilometry na ergometrach siłą mięśni wykręcili wszyscy pragnący wesprzeć szczecińskie Hospicjum św. Jana Ewangelisty. Okazją ku temu była akcja pod hasłem „Kilometry Nadziei”, zorganizowana w CH Galaxy w Szczecinie, w ramach której przeprowadzono też zbiórkę na rzecz Hospicjum. Twarzą wydarzenia byli polscy olimpijczycy – Marek Kolbowicz i Konrad Wasielewski.
Potrzebna obecność
O specyfice funkcjonowania Hospicjum św. Jana w Szczecinie, pod którego opieką przebywa stacjonarnie 30 chorych, natomiast 90 znajduje się w hospicjum domowym, gdzie również regularnie docierają lekarze, pielęgniarki, rehabilitanci, opowiada pallotyn ks. Andrzej Partika, dyrektor placówki:
- Najwięcej, co możemy dać naszym podopiecznym, to nasza obecność. Jako hospicjum staramy się zapewnić im komfort takiego dnia codziennego, sprawić, żeby nie bolało, […] jednak te nasze starania od takiej strony fizjologicznej to nie wszystko, potrzebna jest obecność drugiego człowieka. Osoby ciężko chore bardzo często są izolowane od społeczeństwa, bo przebywają najpierw bardzo długo w szpitalu, później trafiają do hospicjum i nie mają już tak wielu kontaktów i relacji, jak miały normalnie w życiu i bardzo tego potrzebują, właśnie tej obecności drugiego człowieka. Drugą ważną rzeczą jest życie duchowe, to, że w hospicjum jest kaplica, codziennie jest sprawowana Msza św., jest kapelan, który przychodzi porozmawiać. Możemy w tej drodze duchowej, jaką jest nasza wiara, iść razem. Bardzo lubię to powiedzenie, że do nieba nie idzie się w pojedynkę, że jesteśmy wspólnotą, która idzie w kierunku naszego Ojca. Wszyscy wracamy do domu Ojca. Stąd też logo naszego hospicjum, które oznacza: Zadanie wykonałem, wracam do domu. To jest takie kółko z kropką w środku, taki znak topograficzny, który właśnie to oznacza, wszyscy wracamy do domu Ojca i chcemy towarzyszyć tym, którzy są już u progu.
- Hospicjum działa non stop – podkreśla w rozmowie ks. Partika. – 24 godziny na dobę w naszym ośrodku są chorzy i zawsze możemy pomóc bardziej, zawsze możemy sprawić, że ten następny dzień, bo dzisiejszy to mamy, czy jutro nie wiemy, był jak najlepiej przeżyty. I od strony duchowej, i od takiej związanej ze zwykłym funkcjonowaniem. Coś, co dla nas wydaje się trywialne, jak wyjście na zakupy albo pójście do kawiarni, dla kogoś z naszych podopiecznych, staje się czymś wyjątkowym. Tu ogromną rolę odgrywają wolontariusze. […] Owszem, oczywiście o każdej porze dnia i nocy można odwiedzić taką osobę, ale bywa różnie. Są chorzy, którzy mają bardzo zaangażowaną bliską rodzinę, ale nie brakuje i tych, do których nikt nie przyjdzie.
Hospicjum św. Jana Ewangelisty mieści się przy ul. Pokoju 77 w Szczecinie. Więcej informacji o działalności hospicjum znaleźć można na stronie www.hospicjum-szczecin.pl lub dzwoniąc pod numer +48 665 008 444.
„Jestem”
W Szczecinie powstało też Hospicjum Perinatalne „Jestem”. Działa w ramach Hospicjum św. Jana Ewangelisty z pomocą Fundacji „Donum Vitae” i w swym założeniu obejmować będzie opiekę nad rodzicami, którzy dowiadują się, że ich dziecko urodzi się z ciężką wadą letalną. Lekarze, położne, psychologowie angażujący się w to dzieło przeprowadzą ich przez trudną ciążę i będą towarzyszyć po narodzinach.
- Tworzę zespół osób, które teraz w zasadzie rozpoczynają tę działalność – mówi koordynatorka projektu Agnieszka Kardziejonek, położna. – To ponad 20-osobowa grupa specjalistów – lekarzy, położnych, pedagogów, psychologów, którzy wspierają rodziców, u których zdiagnozowano w etapie prenatalnym wadę. Chcemy ich przeprowadzić przez ten proces. Jesteśmy jedynym województwem, w którym nie ma takiej szerokiej opieki specjalistycznej stąd ta inicjatywa.
Więcej informacji o rozpoczynającym działalność Hospicjum „Jestem” można uzyskać pod numerem telefonu +48 665 006 444 lub na stronie www.hospicjumjestem.pl.
Wolontariat – trud i miłość
- Zaczynając bałam się trochę, że nie dam rady, przecież to codzienne ocieranie się o odejście – mówi Edyta Beker, wychowawczyni z Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii Nr 2 w Szczecinie, która z młodymi wolontariuszami posługuje w hospicjum zazwyczaj w soboty. - Jak tylko przekroczyłam próg okazało się, że hospicjum to życie. To towarzyszenie, ta codzienność sprawia, że proste czynności, np. uczesanie, rozmowa, nakarmienie, posiedzenie, poczytanie książki, zagranie w karty nawet, bo takie sytuacje też mają miejsce, albo odwiedzanie ich z młodzieżą, z przygotowanymi wcześniej wspólnie upominkami, decydują o tym, że właściwie nie myśli się o śmierci, o tym, że ci ludzie odejdą, tylko że są […]. Wolontariuszem można naprawdę zostać w każdym niemalże wieku. Przychodzą np. szkoły z dziećmi klas 1-3, sadzą żonkile. To też są wolontariusze. One może nie spotykają się na co dzień z chorymi, ale wiedzą, jak to wygląda, bo z nimi o tym rozmawiamy. Nawet przedszkola włączają się w takie działania. Dzieci i dorośli wnoszą coś innego, a w połączeniu daje to pełny wachlarz takiego towarzyszenia chorym do końca.
fot. Adam Szewczyk