ost. aktualizacja: 2014-06-16 23:39 Odsłon: 6443

Pielgrzymka z okazji kanonizacji Jana XXIII i Jana Pawła II

To już prawie miesiąc jak wróciliśmy z pielgrzymki kanonizacyjnej papieży Jana XXIII i Jana Pawła II. Zdążyliśmy już odpocząć i chyba najwyższy czas podzielić się wrażeniami.

Wyruszyliśmy 24 kwietnia o godzinie 15.00 po ojcowskim błogosławieństwie naszego księdza proboszcza.

Do Rzymu dotarliśmy następnego dnia tj. w piątek około godz.13. 00.

Podróż była długa - modliliśmy się, śpiewaliśmy pieśni, a co 3 godziny piliśmy kawę, herbatę i jedliśmy kanapki; minęło szybko. Jeszcze tego samego dnia poszliśmy do Sanktuarium Madonna del Tufo (Matka Boża na Skale) podziękować Najświętszej Panience.

W sobotę od samego rana zwiedzaliśmy Rzym starożytny i barokowy, wszędzie już były tłumy ludzi, mijaliśmy pielgrzymów z całego świata pozdrawiających się wzajemnie.

Zwiedzanie zakończyliśmy Mszą świętą w kaplicy Cudu, gdzie św. Maksymilian Kolbe sprawował Mszę św. prymicyjną.

Po kolacji i krótkim odpoczynku, około godz. 23.00 pojechaliśmy na czuwanie i oczekiwanie na Mszę św. kanonizacyjną, która rozpoczęła się o godzinie 10.00 w niedzielę.

Wiernych było tak dużo, że jak sięgnąć wzrokiem wszędzie byli ludzie, musieliśmy podzielić się na kilkuosobowe grupki. Jedni z nas (szczęściarze), byli na Placu św. Piotra, inni na Placu Navona, a jeszcze inni na ulicach Rzymu przed telebimem; modliliśmy się i płakaliśmy ze szczęścia.

Spotkałam się ze stwierdzeniem, że lepiej było przed telewizorem w domu lub w kościele - na pewno lżej. Ale moi kochani, my pojechaliśmy tam jako Wasi przedstawiciele, wioząc prośby i podziękowania. Odpowiem pytaniem - czy w takie wielkie święto, które można przeżyć jedyny raz w życiu Jan Paweł II miał być tam sam? Przecież urodziny i imieniny obchodzimy co roku i co roku chcemy, żeby ktoś do nas przyszedł. Nie można było więc inaczej.

Po uroczystej kanonizacji, wieczorem - tort, wino, tańce, radość, rozmowy i pamiątkowe zdjęcia.

W czasie pielgrzymki bardzo dużo zwiedziliśmy, byliśmy w Castelgandolfo, w Orvieto, Asyżu i Padwie – uczestniczyliśmy we Mszach św. w tak niezwykłych miejscach, do których myślami ciągle jeszcze wracamy. Słowo Boże głoszone przez księży: Krzysztofa, Marcina czy Pawła pozwalały każdego dnia od nowa przeżywać i zgłębiać tajemnicę Chrystusa Zmartwychwstałego.

Nawiązaliśmy nowe znajomości, które mam nadzieję będziemy podtrzymywać.

Do Szczecina wróciliśmy 30 kwietnia około południa.

Agnieszka

ost. aktualizacja: 2014-06-16 23:39
cofnij drukuj do góry