Transmisja na żywo
Ogłoszenia

III Niedziela Wielkanocna jest przeżywana jako Niedziela Biblijna, która rozpoczyna XVII Tydzień Biblijny pod hasłem: „Nadzieja skierowana ku Bogu”. Zachęcamy szczególnie w tym tygodniu do osobistej lektury Pisma Świętego.
Chór "Cantamus Domino"
Poczułam się tam dobrze
Muzyczne warsztaty Cantamus Domino 21-23.10.2016 r.
Moje pierwsze warsztaty muzyczne z chórem parafii pw. św. Stanisława BM minęły dosłownie ze śpiewem na ustach. Jako początkująca chórzystka – sopranistka, byłam bardzo ciekawa ich przebiegu i niecierpliwie czekałam na przedostatni październikowy weekend, kiedy miały się odbyć.
Na spotkaniu poprzedzającym wyjazd ustalono, że w drogę do Dziwnowa zabiorę ze sobą dwie altanki (czyli dziewczyny śpiewające altem) - Helenkę i Marysię. Spotkałyśmy się w piątek o 17.15 na parkingu przy ul. Kolorowych Domów. Planowałam wyjechać wcześniej, aby nie jechać po ciemku, ale niestety musiałam wyjazd przesunąć o pół godziny. Ostrożnie zapakowałyśmy ciasto Marysi i składniki na sałatkę do bagażnika i ruszyłyśmy w drogę. Rozmawiałyśmy całą drogę o dzieciach, podróżach i przygodach samochodowych. Nie zauważyłyśmy, że zmrok już zapadł i zjechałyśmy w stronę Kołobrzegu, a nie Dziwnowa. Musiałam zawracać, droga się wydłużyła i przyjechałyśmy do ośrodka wypoczynkowego ZUT w Dziwnowie ostatnie. Miałyśmy 10 min. na wrzucenie walizek do przydzielonych pokojów, gdyż pierwsza próba naszego chóru była w świetlicy już o godzinie 19.00. Marysia i Helenka dołączyły do altów, a ja do sopranistek, czyli w skrócie sopranek. Gdy rozejrzałam się wokół, wszyscy byli uśmiechnięci i zadowoleni, choć pewnie nieco zmęczeni po podróży. Dyrygent Krzysztof przywitał nas serdecznie i przedstawił wszystkim Piotra - nowy basowy głos. Radości nie było końca, gdyż każdy bas w chórze jest na wagę złota. Następnie, po wspólnej modlitwie do patronki śpiewaków i muzyków św. Cecylii, zaczęliśmy rozśpiewkę. Poprzedziła ją krótka gimnastyka i ćwiczenia typu: „ryjek”, kląskanie, oblizywanie zębów itp., co dla mnie ciągle jest dość zabawne, gdy się na innych patrzy i myśli jak się samemu wygląda, ale jak najbardziej sensowne z punktu widzenia chórzysty. Zaczęliśmy od ćwiczeń „Dona nobis pacem”, „O usłysz mój głos” i pierwsze wersy „Laudate Dominum”. Śpiewaliśmy w grupach głosowych, a potem razem i wyśpiewane dwie godziny treningu minęło bardzo szybko. Wspólna modlitwa różańcowa zakończyła czas wspólnych ćwiczeń. Po 21.00 wszyscy zaczęli zbierać się do swoich pokoi, tudzież do kuchni, aby nadrobić spalone kalorie. Gdzieniegdzie słychać było śmiech, rozmowy i śpiew. Ja dzieliłam pokój z Izą, też sopranką, piękną długonogą blondynką o cudnym głosie, dziewczyną - ratownikiem, chórzystką i studentką pielęgniarstwa w jednej osobie. Czułam, że dzisiaj nie posprawdzam już ćwiczeń z biologii klasy pierwszej, które sztuk 40 zabrałam ze sobą, poukładałam więc pieśni wg alfabetu w segregatorze, jak prosił nasz dyrygent, i położyłam się spać.
Sobota obudziła nas mglistą i lekko deszczową pogodą. Po mini śniadaniu i obowiązkowo dwóch kawach po turecku, byłam gotowa na pełen zakres warsztatów. Modlitwa (Jutrznia) i rozśpiewka na początek, ale uwaga - gimnastykę tym razem poprowadził Rafał, młody student Akademii Sztuki, miłośnik muzyki klasycznej i dyrygentury. Dzięki jego oddechowych ćwiczeniom, nasze wyimaginowane płuca zwiększały swoją powierzchnię oddechową i… pojawiały się po lewej lub prawej stronie żeber. Skłony do ziemi były wyzwaniem, ale było świetnie i Rafał sprawił nam dużo radości. Solidnie nas dotlenił. Następnie nasz dyrygent Krzysztof przedstawił plan dnia, po czym przystąpiliśmy do jego realizacji. Pierwsze były ćwiczenia każdej z grup głosowych oddzielnie: soprany, alty, basy i tenory. Basy i tenory prowadził prawie cały czas Rafał, alty Ewa, a nas, sopranki, Krzysztof. Wróciliśmy do nauki „Laudate Dominum”, pięknej i porywającej pieśni. Okazało się, że jest wiele fragmentów dość trudnych i należy je przećwiczyć indywidualnie, tak aby dobrze zapamiętać melodię pieśni. Krzysztof cierpliwie tłumaczył i wskazywał, co należy poprawić abyśmy jako sopranistki, czyli głosy najwyżej śpiewające i najbardziej słyszalne, śpiewały jak najlepiej. Potem trening kontynuował Rafał, więc było bardzo intensywnie i mocno pracowaliśmy. Po dwóch godzinach przyszła pora na kawową przerwę i spacer nad morzem. Wybrałam się pomimo siąpiącego deszczu, aby nacieszyć oko morzem i dojodować tarczycę. Minęłam Zbyszka z żoną i Rafała z synami. Każdy z nas mógł pojechać z rodziną, może więc następnym razem zabiorę synów i mamę. Kolejne zajęcia były bardzo interesujące i Krzysztof w ciekawy sposób je poprowadził. Dotyczyły one solfeżu, czyli nauki czytania nut głosem. Po kilku minutach teoretycznego wykładu, potrafiliśmy całkiem poprawnie wyśpiewać zapis nutowy. Nasz dyrygent nie szczędził pochwał i zachęcał do praktyki w domu. W trakcie późniejszej, dłuższej obiadowej przerwy, udało mi się sprawdzić 15 ćwiczeń z biologii i 3 zeszyty z angielskiego, więc z dużym zapałem poszłam na następne zajęcia. Ponownie ćwiczyliśmy w grupach głosowych, tym razem z wyrozumiałą i zawsze uśmiechniętą Ewą. Potem jeszcze ostatnie zajęcia razem i wspólne śpiewanie wyćwiczonych pieśni, takich jak: „Panu zaufałem”, „Psalm 145” czy „Pan jest mocą swojego ludu”. Oj tak, jak śpiewamy moc jest, a czas mknie jak mustang, tak więc szybko dotarliśmy do kulminacyjnego punktu tej soboty: wspólnej kolacji zwanej AGAPE, czyli uczty wszechobecnej miłości. Już dwa tygodnie wcześniej przypominała o niej nasza niezastąpiona, myśląca o wszystkich i wszystkim prezes Teresa. Część osób przywiozła upieczone w domu ciasta, inni sałatki, panowie zadbali o dostawę chleba i wody. Panie z pomocą panów szybko uwinęły się ustawiając stoły i przynosząc nakrycia. Punktualnie o 19.00 zasiedliśmy do stołu i modlitwą zaczęliśmy posiłek. Przepyszne sałatki, wędliny i smalec Ewy cieszyły oko i podniebienie. Potem jeszcze ciasta, niesamowite kakaowe Danusi, sernik Wiesi, galaretka z owocami Eli, i inne. Nie sposób wszystkich i wszystkiego wymienić. Po tej jakże obfitej uczcie dla ciała, należało spalić spożyte kalorie, ale tym razem był to wysiłek umysłowy, i to nie byle jaki. Danusia - altanka, żwawo podzieliła nas na cztery grupy i zagraliśmy w kalambury, których tematem były nasze narodowe przysłowia. Oj, trzeba się było czasem nagłowić, po drodze okazało się, że niektórych przysłów w ogóle się nie słyszało. Było bardzo wesoło, a przy okazji odkryliśmy talent do rysowania u Emilki, Krzysztofa, Małgosi, Sabiny i Hani. Zwyciężyła grupa, w której w większości były altanki, a nagrodę stanowiło zaśpiewanie słynnej piosenki Queen „We are the champions”. Jednak należy wspomnieć, że grupa Marka odpowiadała najszybciej, a ich poczucie humoru bawiło wszystkich. Kolejną konkurencją był konkurs Teresy na temat pięcioletniej historii naszego chóru i patronki muzyki kościelnej, św. Cecylii. Każda grupa miała swojego przedstawiciela, a uczestnicy wykazali się znajomością tematu. Ostatni konkurs przypominał mi ten, w którym brałam udział 5 lat temu w Cambridge w pubie i nazywał się British Pub Quiz. Każda grupa siedziała oddzielnie i zapisywała na kartkach papieru odpowiedzi na pytania prowadzącego, którym był Rafał. Pytania dotyczyły muzyki kościelnej, Bacha, Beethovena, Chopina i nie raz miały formę dźwiękową. Był to niezmiernie interesujący, choć niełatwy kwiz, a Rafał prowadził go z ogromnym entuzjazmem. Wymęczeni całym dniem, po posprzątaniu świetlicy udaliśmy się do pokojów. Przed zaśnięciem Iza uczyła się, a ja posprawdzałam kolejne ćwiczenia.
Nadszedł ostatni dzień warsztatów i dzień wyjazdu, czyli niedziela. Rozpoczęliśmy go o godz. 9.00 Mszą św. w kościele parafialnym w Dziwnowie. Potem niektórzy poszli na spacer nad morze, gdyż tym razem pogoda była piękna, jesień w całej krasie, przyćmione słońce i przepiękne liście. Ja dokończyłam sprawdzanie ćwiczeń, a potem poszłam na wspólne śniadanie. Po nim odbyły się pierwsze w tym dniu zajęcia. Znowu zaczęliśmy od rozśpiewki i ćwiczeń w grupach głosowych. Po przerwie na małą kawę znowu ćwiczenia, tym razem dla całego chóru. Wybraliśmy utwory, które zaśpiewamy na koniec dla najbliższych, którzy przybyli tu z chórzystami. Ćwiczyliśmy je bardzo intensywnie, aby dobrze wypaść i nie zawieść naszego dyrygenta. Po przerwie obiadowej, którą część z nas spędziła spacerując nad morzem lub grając w ping-ponga lub piłkarzyki, odbyły się ostanie zajęcia warsztatowe. Poćwiczyliśmy śpiewanie wybranych wcześniej utworów i zaprezentowaliśmy je zebranym rodzinom. Zaśpiewaliśmy po raz pierwszy razem „Laudate Dominum” i poczuliśmy moc tej pieśni. Kolejnymi utworami były: „O usłysz mój głos”, „Panu zaufałem” czy łagodne „Jak łania pragnie wody”. Naszym słuchaczom bardzo się podobało. Po tym występie Krzysztof podsumował nasze warsztaty i podziękował za wspólny czas. Małgosia, przedstawicielka chórzystów, w imieniu wszystkich, wyraziła wdzięczność naszemu dyrygentowi za zaangażowanie w nasze śpiewanie. Wyrazy podziękowania skierowane zostały też do Ewy i Rafała, jednak nie na tym koniec, bo przecież nad wszystkim czuwała Teresa i jej też złożyliśmy podziękowania. W końcu nadszedł czas pakowania, pożegnania się przed wyjazdem i w drogę do domu.
Ruszyłam z Marysią i Izą, droga minęła szybko na rozmowie i w przyjemnej atmosferze. Tym razem pojechałyśmy dobrze, więc w trochę ponad godzinę dotarłyśmy na Bukowe. Wieczorem przyszła pora refleksji, że ten czas był tak dobrze i miło spędzony. Już w pierwszym dniu, kiedy Krzysztof zdecydował, że nadaję się do śpiewania w Cantamus Domino, poczułam się tam dobrze. Serdeczni ludzie, miła atmosfera i śpiew. Dziękuję, że tu jestem.
Ania
fot. H. Ferens
2013 © Wszelkie prawa zastrzeżone